niedziela, 23 października 2016

Rozdział IV

Clavador całą drogę krępowała bliskość Vitto, chciała jak najszybciej wypełnić powierzone przed Florencię zadanie. Przez jej głowę przechodziło wiele myśli, a w szczególności by nie zakochała się w Coluccim.
Szli w martwej ciszy, ani Vitto, ani Pia nie pisnęli do siebie słówka. Czuła jak plan zaczyna się sypać, cisza oddala ją od uwagi swoich wspólników. Gdy byli przed niewielkim domem, Vitto zaprosił przyjaciółkę do środka.
- Nie mówiłem Ci tego przy rodzinie, ale wyglądasz ślicznie - uśmiechnął się , onieśmielając przy tym Clavador, której kolana zamieniały się watę gdy widzi ten piękny perlisto biały uśmiech, który tak świetnie grał z burzą ciemnych loków na jego głowie.
- A mogę Ci zadać takie jedno pytanie? - zapytała z nadzieją na odpowiedz twierdzącą, i taką otrzymała - dlaczego byłeś tak oschły dla swojego brata?
- Przyrodniego brata - ja i Roco to dwa inne światy. Gdy moja mama ożeniła się z Armando długo czekałem na akceptacje z jego stron, byłem zawsze na drugim miejscu, tym idealnym synem była zawsze Roco! Nie raz chciałem, aby mój biologiczny tata nie umarł, moje życie było by inne, nie musiałbym być ciągle porównany, tylko ja, on i moja mama - wytłumaczył. Oboje usiedli przy stole by porozmawiać i bliżej poznać. Pia powtarzała sobie w myślach tylko jedno i to samo zdani: "tylko się nie zakochaj Pia, nie zakochaj się w Vitto"
- Widać było jak ty i  pani Amanda jesteście ze sobą zżyci. Chciałabym mieć taką rodzinę jak twoja! - uśmiechała się w duchu mówiąc owe słowa w stronę chłopaka, na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech, rzadko pojawiający się na twarzy Vitto.
- Moja!? Cały wieczór się zastanawiałem, czy oni to na pewno moja rodzina! My całe życie się jedynie kłócimy - zażartował przez głośny śmiech. Pia poprosiła, by jej przyjaciel opowiedział jej o sobie. Ten opowiedział o wypadku jego ojca, gdy on miał niespełna cztery lata. Mówił o swoim życiu prywatnym jakby znał Argitrę całe życie, a nawet dłużej. Gdy natrafił temat przeszłości Pi'i ona była przyparta do muru, zadając przyjacielowi więcej pytań próbowała zyskać na czasie na wymyślanie swojej przeszłości, o której może opowiedzieć Colucci'emu.
- A Pia to twoje prawdziwe imię, czy przezwisko? - zapytał.
- Tak, rodzice od małej przezywają mnie Pia, a tak naprawdę mam na imię Pilary - gdy ta po raz pierwszy powiedziała mu prawdę o mało nie umarł ze śmiechu - czego nie śmiejesz! - oburzyła się, uderzając przyjaciela w ramię - a Vitto, to też twoje pełne imię?
- Nie do końca, czasami moja mama mówi do mnie Vittonio - teraz Pia miała powód do śmiechu.
- Serio? Chcę usłyszeć jak pani Amanda mówi do Ciebie Vittonio - wydusiła przez głośny śmiech nie kontrolowany śmiech. Pia czuła, iż ten dzień był niezwykły. Śmiech i radość, a te rzeczy ją w przypadku Calvador cudem, przy Vitto była inaczej. Wiedziała, że zyskała przyjaciela, nie wspólnika tylko prawdziwego przyjaciela, któremu Pia będzie musiała wyjawić prawdę o sobie i tym kim jest...

○○○
 
Po dosyć udanej kolacji w domu państwa Coluccich, Malena jako pierwsza wróciła do domu, tego były dwa powody. Nie chciała słyszeć ani widzieć swojego byłego Roco, który był przyrodnim bratem kuzyna Male. Po wyjeździe Roco od Cancun w Meksyku on była bliska załamania. Czas nigdy nie leczy ran do końca, jedynie nakleja plaster by złagodzić cały ból, piętnastoletni ból...
Gdy kobieta weszła do swojego mieszkania powitał ją jej syn Tommy.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytała Malena zerkając kątem oka na idącą w jej stronę Nelly - mamę Male.
- Czekał, aż wrócisz - oznajmiła babcia Tommy'ego - opowiedz jak było na kolacji, mogłaś zabrać Tommy'ego.
- Nie chciałam go zabierać, rano się słabo czuł i chciałam aby odpoczął - kobieta poprosiła swojego syna, aby poszedł do swojego pokoju, by ta mogła porozmawiać na spokojnie ze swoją rodzicielką.
- Co u Amandy i Armando? A Gini, Vitto i Roco? - zadała jej kolejne multum pytań. Obie kobiety usiadły na kanapie.
- Ciocia Amanda tak jak i Armando mają się świetnie, Gini ma teraz o wiele lepszy dochód w kawiarni, a nasz Vitto za chwilę przestawił nam swoją przyszłą miłość - zażartowała z kuzyna.
- Pozbierał się po Holly? - zaciekawiała się Nelly. Malena wytłumaczyła całą zaistniałą sytuacje po między Pią, a Vitto, mówiąc przy tym o nadal bardzo napiętej sytuacji po między przyrodnimi braćmi - oni chyba nigdy się nie pogodzą - zmartwiała się starsza kobieta - minęło tyle lat....
- Wiem mamo, ale Roco też nie jest bez winy. Zostawiał rodzinę na piętnaście lat, a kiedy dowiedział się, że Vitto zostaje dyrektorem firmy nagle zgrywa idealnego syna! - uniosła się broniąc kuzyna, Nelly kazała uspokoić się córce i położyć się spać. Nie chciała aby Malena zaprzątała sobię głowę Roco, który nigdy jej nie szanował - tak uważała Nelly, prawda była inna. Roco i Malena byli kiedyś w bardzo szczęśliwym związku gdzie panowała prawdziwa miłość, ale po niedługo po śmierci jego biologicznej bez żadnego słowa wyjechał i do dziś nie wrócił. Chodzą słuch, iż niedługo bierze ślub, ale czy to prawda?
Z tymi myślami Malena położyła się do łóżka.

○○○

 Vitto punktualnie stawił się w firmie ojczyma, gdzie już oficjancie mógł zasiąść na fotelu dyrektora firmy. Czuł się doceniony, ale praca w biurze go dobijała. Na szczęście miał bardzo blisko Malenę. On też zajmowała się papierkową robotą, ale w jej stanowisku coś się działo.
- No i nowy dyrektor - mam ci mówić panie Colucci czy szefie - zaśmiała się wchodząc do biura kuzyna.
- Jak się ciesze, że masz biuro na przeciwko mnie, bo inaczej zwariowałbym tu! - ten tak samo się zaśmiał. Malena rzuciła mu na biurko papiery od podpisania - jeśli chcesz możesz na chwilę wyjść, a ja wszystkiego popilnuje. Pia jest u Gini w kawiarni zobaczysz się ze swoją ukochaną - ponownie zażartowała z Vitto. Ten usiadł na fotelu i zaczął podpisywać wszystko jak leci, by móc jak najszybciej zobaczyć się z przyjaciółką, do której powoli zaczyna pałać uczuciem. Wyszedł i zamknął biuro dając papiery Male, gdy wychodził słyszał jedynie komentarz Male: Idź już do przyszłej pani Colucci!
Udał się do kawiarni, gdzie krzątała się Pia. Biegała od stołu do stołu, przez przypadek wpadając na Colucciego. Ta natychmiast zawołała Gini, nie dając dojść przyjacielowi od żadnego słowa. Po chwili pojawiała się Gini, gdzie razem z bratem wyszła przed lokal by porozmawiać.
- To dlaczego przyszedłeś? - zapytała siostra Colucciego.
- Chyba zakochałem w Pi'i.....

Rozdział III

Pia ubrana w piękną sukienkę do kolan z ciało czerwonym ombre, schodziła powoli po schodach na duł gdzie czekała już cała rodzina Coluccich. Dziewczyna czuła wzrok wszystkich domowników na sobie, wiedziała, iż wzięcie prezentu od Gini był złym pomysłem. Calvador nie lubiła być w centrum zainteresowania. Powolnym krokiem kierowała się w stronę stołu, Vitto wręcz ślinił się na widok swojej przyjaciółki.
Gdy ostatnia osoba, czyli Pia zasiadła do stołu wszyscy mogli zacząć delektować się potrawami pani Amandy, gdzie pomagała jej Malena i Argitra.
- Vitto, może byś przestawił mas swoją nową dziewczynę - odezwał się Camillo. Clavador była cała czerwona i zabrakło jej słów odpowiedzi. Colucci o mało nie pękł ze śmiechu razem z Pi'ą.
- Nie, Pia to jedynie przyjaciółka i dziewczyna, która uratowała moje życie - skierował wzrok na siedzącą obok dziewczynę, onieśmieliły ją słowa, które wypowiedział. Camillo jedynie przytakną i zaczął coś mruczeć po nosem czego Pia i Vitto nie słyszeli.
Kolacja mijała w przyjemnej rodzinnej atmosferze, gdy nagle zadzwonił Roco. To imię wnioskowało, iż przyrodniego brata Gini już nie ma, jest niewidzialny dla ojczyma. Gdy syn Armando opowiadał o swoim pobycie w Cancun Vitto natychmiast odszedł do stołu nie chcąc słyszeć komentarzy w stylu "Vitto, to twoja dziewczyna, bo za ładna" "Mój braciszek się zakochał" ect. ect. dla niego te komentarze były wręcz złośliwe niż śmieszne. Odszedł od stołu gdzie siedziała cała rodzina. Odchodząc usłyszał za sobą głos Pi'i, która kazała mu zostać, on nie posłuchał dziewczyny i udał się do innego pokoju. Pia wstała do stołu i już chciała za nim iść, lecz Gini ją zatrzymała.
 - Ja pójdę z nim pogadać - oznajmiała i pobiegła w głąb mieszkania. Pia usiadła na krzesło, przypominało jej się, że o dwudziestej miała spotkać się z Agus'em i Florencią by omówić plany kolejnego skoku. Clavador wiedziała, że jej telefon został w kieszenie swetra, który zostawiła w pokoju gdzie Gini dawała jej sukienkę. Idąc w tamto miejsce Clavoador zatrzymała się przed pokoje, w którym przebywał Vitto, postanowiła podsłuchać kawałek rozmowy.
- Vitto, proszę powiedz co jest, jesteś moim bratem - powiedziała Gini.
- Gini ty nic nie rozumiesz. Tu nie chodzi o Roco...Tylko o - przerwał.
- O kogo?
- Nie, to moja sprawa - słyszała kroki zbliżające się w stronę drzwi, zaczęła iść szybciej. Jednak Gini natychmiast mnie zauważyła.
- Pia, nie masz prawa przebierać mi się w tej sukienki, jasne? - zaśmiała się. Calvador złapała dobry kontakty z siostrą swojego przyjaciela.
- Nie muszę iść po telefon - wytłumaczyła się i udała się natychmiast po telefon. Będąc w pokoju wzięła urządzenie i odblokowała. Zobaczyła piętnaście nieodebranych połączeń od Agus'a lub Folrenci'i. Zbliżała się godzina dwudziesta trzydzieści. Pia postanowiła oddzwonić od przyjaciółki.
- Pia gdzie ty jesteś?!
- Mój przyjaciel Vitto zaprosił mnie na kolacje, zgodziłam się
- Kto to taki?
- Znasz może rodzinę Colucci?
- Tak, moją firmę przeprowadzkową. A kim jest ten twój przyjaciel?
- Chyba syn właściciela.
- Dobra zostań tam, i masz zebrać mi informacje o tym całym Colucci - rozłączyła się. Agittra wróciła do rodziny jej przyjaciela.

○○○

Florencia i Agustin już wymyślali plan porwania lub okradzenia tego całego przyjaciela Pi'i. Oboje zadawali się z Clavador, bo wiedzieli o jej bogatym ojcu.
Dwójka złodziei siedziała w swoim małym domku za miastem, gdzie mieszkali tylko Presto i Aguilera.
- Jesteśmy świetni! Umiemy tak łatwo wykorzystać tą naiwną Pi'ę - drwiła z dziewczyny do rozpuku - tylko nie się na zakocha w tym całym Colucci. A wiesz, że ja chyba kiedyś nie pracowała u jego siostry w kawiarni...Też Colucci, wiem, że miała brata Roco, który tam często przychodził, ale Vitto? Pierwsze słyszę - Presto czuła jakby mówiła do ściany - Agus słuchasz nie! - uniosła się Flor. Widziała, iż jej wspólnik jest rozkojarzony i żyje w innym świecie, dziewczyna podeszła do przyjaciela, machała mu rękami przed twarzą - Agustin'nie Aguilera! Co się z tobą dzieje? - krzyknęła mu do ucha - co z tobą nie tak?
- Wiesz ja mam uczucia w przeciętniactwie do Ciebie Flor i się zakochałem - Presto wybuchnęła śmiechem.
- Naprawdę? Ty Agus? Nie mów mi, że w naszej mizernej Pi'i! - przytaknął na co Florencia, aż popłakała się ze śmiechu - proszę trzymajcie mnie! Clavador? Spokojnie, nie zdobędziesz jej zbyt szybko - Agstin był przerażony spojrzeniem gdyż zwiastował kolejny szalony plan Presto. Wyraz twarzy chłopaka wskazywał grymas, nie miał ochoty na kolejne nie wypały Flor.
- Co znów? - mruknął przechylając głowę w bok, myślami nadal będąc przy swojej przyjaciółce, w której prawdopodobnie jest zakochany. Gdy zobaczył Florencie z telefonem w dłoniach wiedział, iż to nic dobrego. Przyłożyła telefon do ucha i czekała, aż jej przyjaciółka odbierze, po kilku sygnałach odebrała.
- Co znów Flor - odezwała się od słuchawki zmęczona Pia.
- Mam trochę szalony plan! Masz zbliżyć się do tego całego Vitto, a ja i Agus załatwimy resztę - po tych słowach natychmiast odłożyła słuchawkę.
- Możesz mi wytłumaczyć o co Ci chodzi! - oburzył się Agustin.
- Spokojnie, zobaczysz - uspokajała przyjaciela - będziesz miał swoją Pię, a ja fortunę Coluccich - kolejny raz Flor wręcz przerażała swojego wspólnika.

○○○

Cała kolacja rodzinny Coluccich odbyła się bez większych kłótni, które często występowały.Gdy Pia miała wychodzić usłyszała za sobą głos Vitto, złapał ją za ramie. Gdy ta odwróciła głowę mogła bez problemu popatrzeć w jego zielone oczy.
- Nie Pia tylko się nie zakochaj - przeszło jej przez myśl, której na szczęście nie wypowiedziała na głos. Nie chciała się zbłaźnić przed przyjacielem, którego oszukuje.
- Odprowadzić Cię? - zapytał. Pia bez żadnego pomyślunku przytaknęła. Miała małą misje od Flor, by zbliżyć się do Colucciego - a mogę zapytać gdzie mieszkasz, bo jeśli chcę Cię odprowadzić...
- Daleko, więc lepiej już może sobie pójdę - chciała już ruszać w stronę swojego mieszkania, które mieściło się kilka przecznic dalej. Po raz kolejny oszukuje przyjaciela - ponoć, iż ich przyjaźń mieściła się pod znakiem zapytania. Oszukuje go, kłamie a do tego czuje musi poczuć coś do niego aby pomóc swoim "prawdziwym przyjaciołom". Colucci nie dał za wygraną i poraz kolejny zatrzymał Argittr'ę.
- Jeśli to tak daleko zanocuj u mnie, mam jakiś wolny pokój - zaproponował, sama Clavador nie miała pojęcia jak odpowiedzieć. Jednak się zgodziła, ale to dal Florenci, ponieważ nie chciała jej zawieść.
- Ale nie...Nie mam ciuchów, aby się przebrać, a w sukienkę od twojej siostry spać nie będę! - oburzyła się żartując. Vitto jedynie posyłał szczery uśmiech w stronę przyjaciółki.
- Spokojnie, bo uważam, że moja siostra ma jakieś moce medium i miała zabrać swoje kartony z mojego mieszkania i może tam coś znajdziesz - obioł przyjaciółkę ramieniem i poszli razem wzdłuż ulicy.
Gini stała na ganku posiadłości swojego ojca przyglądając się odchodzącej parze. Gdy Pia powiedziała siostrze, iż jest zakochana w Vitto, czuła, że są sobie przeznaczeni. Żona Camillo nic nie wiedziała o kłamstwach Pi'i, jej przyjaciołach - złodziejach i zadaniu, które dostała od Presto.

wtorek, 11 października 2016

Rozdział II

Pia nie mogła odmówić...Zna Vitto tylko jeden dzień, choć zachowuje się przy nim jakby znała go całe życie. Wiedziała, że ktoś może ją poznać i zadzwonić po policję, pobyt na kolacji wiązał się z wielkim ryzykiem. Czuła w sobie niepokój, igra z ogniem.
Pani Colucci poszła przygotowywać kolacje. Bardzo zaskoczyła Pi'ę, gdy martwiła się o syna. Clavaror wie, że ona nigdy nie otrzyma takiej troski.
Nagle do mieszkania weszła zdenerwowana Malena, natychmiast rzucając się na kuzyna.
- Martwiłam się - wyszeptała przez łzy. Vitto dla Maleny był jak młodszy brat. Chłopak czuł, że to on był powodem łez kuzynki, choć tego nienawidził.
- Male jestem dorosły, a traktujecie mnie jak małe dziecko - skierował wzrok w stronę kuchni gdzie krzątała się Amanda. Pia widziała uśmiech na twarzy jej przyjaciela gdy spoglądał to na Malenę, to na swoją mamę. Clavador rozglądała się po domu Colucc'ich, w salonie połączonym z kuchnią dominował kolor złoty połączonym z ciepłym brązem. Wiele obrazów na ścianach,  kwiaty wiele postawianych w doniczkach na parapecie, kilka na blacie. Wszystkie kolorowe, cieszyły oczy Pi'i.
- Pia, kochanie pomogłabyś mi - w stronę wpatrującej się w kwity Pi'i odezwała się pani Amanda. Artiaga podeszła do kobiety, a ta wytłumaczyła jej co ma robić.
Ten dom zmieniał Pi'ę, czuła się tam jak w rodzinnym domu mając kochającą rodzinę i ukochanego.Pia dochodziła do wniosku, iż Vitto zaczyna ją zmieniać. Czy w dzień można zmienić czyjąś złą i fałszywą naturę. Może na chwilę...Tą chwilę przeżywa Clavador.
- Cześć dziewczyny - do kuchni wpadł Vitto zakradając się od tyłu do Pi'i i swojej mamy, które przygotowywały kolacje - Pia, już coś przypaliła - chciał dogryźć dziewczynie.
- Uwaga mam nóż i nie zawaham się go użyć - manewrowała nożem przed oczami Vitt'a.
- Nie machaj tym, bo jeszcze mnie wykończysz - zaśmiał się, Pi'i i Amandzie tak samo zabrało się na śmiechy.

○○○

Dziś w kawiarni Giny był spory ruch, nie wiedziała za co ma się  zabrać. To klienci, to mąż Gini, Camillo, do tego chciała przyjść na rodzinną kolacje. Gini była bez silna, miała wrażenie, iż ruch nie ma końca, a do kolacji została godzina. Zadzwoniła do swojego przyrodniego brata Vitto, on zawsze znał wyjście z każdej sytuacji - nie jak to Colucci. Dla Gini, Vitto był zbawieniem, umiał wszystko ogarnąć, załatwić kogo trzeba, w przeciętniactwie do jej biologicznego brata i taty.
 Na trzema pierwszymi razami nie odbierał, mogła się jedynie domyślać, iż pomaga swojej mamie w przygotowaniu kolacji.
- Camillo! - zawołała męża, ten po chwili ten pojawił się obok niej - mógłbyś zamknąć kawiarnię, a ja pójdę przygotować się do kolacji - ten przytaknął. Córka Colucciego wyszła z kawiarni udając się w kierunku mieszkania znajdującego się ulicę dalej.
Po chwili zobaczyła, że zapomniała wziąć ze sobą telefonu, Szybko wróciła się do lokalu by zabrać swoją własność. Zabierając telefon ponownie udała się do mieszkania, gdy jej telefon zaczął dzwonić na wyświetlaczu pojawiał się numer jej Vitto. Odebrała.
- Gini przepraszam, że nie odbierałem, ale przygotowujemy kolacje, a Male pościła głośno muzykę - wytłumaczył.
- Jasne, wiem jaka jest Male. Ja i Camillo możemy się chwilę spóźnić mamy spory ruch, a Amanda i Malena pewnie nie radzą sobie same?
- Spokojnie zamknijcie kawiarnie, moja przyjaciółka przyjdzie jeść z nami
- Nie zakochaj się braciszku!
- Haha, śmieszna jesteś Gini. A jeszcze coś chciałaś?
- Tak, jeśli ta twoja przyjaciółka mogłaby mi pomóc jutro w kawiarni będzie super - poprosiłam.
- Zapytam, jak przyjdziesz podam ci odpowiedz.
- Dzięki, jesteś świetny
- Pa siostra!
- Cześć bracie!
Rozłączył się. Będąc przed mieszkaniem Gini zaczęła szukać w torebce kluczy. Obawiała się, iż zostawiła je w lokalu. Po chwili kobieta znalazła kluczę, które były w kieszeni jej płaszcza. Otworzyła mieszkanie i szybko pobiegła w stronę sypialni gdzie znajdowała się szafa. Wybrała ubrania dla siebie i swoje męża.

  ○○○

Zbliżała się godzina osiemnasta czyli kolacja rodzinny Colucci. Amanda chciała dopieścić szczegóły jej dań, przy których pomagały jej Malena i Pia. Wszyscy elegancko ubrani, tylko Pia odstawała od reszty. Czuła się nieswojo w towarzystwie rodzinny jej przyjaciela, czuła się obca. Dla Vitto była nikim - dziewczyną, która ponoć uratowała mu życie, przyjaciółką złodziei...Choć o tym ostatnim nie wie. Na nadzieje, aby nikt jej nie rozpoznał. Czuła na sobie wzrok Maleny, bała się spojrzeć jej w oczy.
- Ej, co jest? Jesteś spięta - usłyszała spokojny głos Vitto. Głośno przemknęła ślinę, nie mogła spojrzeć mu w oczy chcąc uważać...Pia miała dziwne wrażenie co do rodzinny Coluccich, wszyscy patrzyli się na biedną Calvador. Skrępowana stała przy przyjacielu, wręcz przytulała się do ramienia Vitto.
Nagle do rodzinnego mieszkania weszła Gini wraz z jej mężem Camillo. Po szczęściu jaki krążył między Gini a Vitto nie można było się domyśleć, iż rozmawiali kilka godzin temu przez telefon. Córka Coluciego najmocniej jak mogła przytuliła przyrodniego brata, Camillo dosyć oschle przywitał się z rodziną jego żony całe szczęście radosna i rodzinna atmosfera zamaskowała niezadowolenie Camillo.
- Ty pewnie jesteś Pia? - zapytała Gini podchodząc do Argit'y. Ta była nieśmiała w stosunku do siostry jej przyjaciela. Narastający strach, który paraliżował Pi'ę, uciec czy zostać? Zadawała sobie to samo pytanie cały wieczór. Uśmiech nic nie wskórał, czuć można było iż Clavador była bardzo zdenerwowana, ponoć zauważyła to Gini.
- Tak - wyszeptała nieśmiało, próbowała...Nie chcąc patrzeć jej w oczy odwracała głowę udając nieśmiałość do ludzi.
Gini odgarnęła włosy z twarzy Pi'i, uśmiechnęła się.
- Choć na chwilę - wzięła Argitr'ę za dłoń. Szły na górne piętro posiadłości, a z twarzy kobiety nie znikał uśmiech. Obie ustały przed drzwiami, które po chwili otworzyła.
- Mogę wiedzieć o co tu chodzi? - zapytała przerażona, jeśli...Pia domyślała się najgorszego.Poznała ją? Powie Vitto kim jest jego przyjaciółka?
Żona Camillo z pod łóżka wyciągnęła karton, otworzyła i zaczęła czegoś szukać.
- Pia, a ty i mój brat się przyjaźnicie? - zapytała podchodząc w stronę zmierzając ją od stóp od głów wzrokiem.
- Tylko nie mów mu prawdy! - wypaplała. Pia za późno ugryzła się w język. Dłońmi zakryła usta.
- Czy ty...zakochałaś się w...Vitto? - domyślała się. Clavador chcąc wybrnąć z tej sytuacji odpowiedziała twierdząco na pytanie. Gini nie ukrywała szczęścia - proszę - do rąk dała Pi'i sukienkę. Z góry piękny biel ku dołu przechodził w czerwień.
- Ale...nie nie mogę tego przyjąć - chciała oddać jej sukienkę, która bardzo przypodobała się Clavador.
- Wiem, że ci się spodobała. Jest twoja - wyszła z pomieszczenia zostawiając Pi'ę....


sobota, 24 września 2016

Rozdział I

Kolejny dzień w życiu Pi'i Clavador, przyjaciółki złodziei, którym pomaga.
Czeka, aż zjawią się jej przyjaciele ze swoimi zdobyczami, uderza koniuszkami palców o kierownicę patrząc czy nie ma w pobliżu policji. Łokieć opara o otwarte okno samochodu podpierając głowę i rozmyślając. Nie miała ochoty tyle czekać, nie lubiła tego...Czasami miała przeczucie jakby Florencia i Agus ją wykorzystywali aby móc więcej ukraść...Gdyby ojciec Pi'i mógł zobaczyć co robi jego córka, na jaką drogę zeszła. Miała dosyć czekania na Flor i Agusa, ponoć miała być to szybka akcja.
 Nagle ze sklepu jubilerskiego wybiegają dwie znane jej sylwetki - Flor i Agus. Okazało się, że plan się nie powiódł i muszą uciekać. Agus wsiadł za kierownicę wyganiając swoją przyjaciółkę na tył samochodu. Clavador wiedziała, że ten plan weźmie w łeb, była prawie pewna. Nagle zauważyła, że Agus jedzie prawie sto na godzinę.
- Agus zwolnij! - krzyknęła Pia, jej "przyjaciel" ją zignorował i jeszcze mocniej nacisnął pedał gazu - Agus! - po chwili Aguilera wjechał w czyjś samochód. Oboje złodziei zaczęło uciekać z miejsca wypadku, natomiast Pia nie mogła zostawić poszkodowanego samego. Niech chciała aby ktoś przez głupotę jej przyjaciół cierpiał. Otworzyła samochód, w który wjechał Agus. Był tam chłopak, Pia poczuła ukłucie w sercu. Przypomniała sobie śmierć swojej matki gdy umierała w wypadku. Clavador nie chciała, aby tego chłopaka spotkało to samo. W jej sercu odezwało się współczucie i żałość. Pia chciała przenieść nie znajomego na fotel pasażera jednak miała za mało siły. Żaden z przechodów nie miał zamiaru pomóc dziewczynie. Po jakimś czasie udało jej się przenieść poszkodowanego.
Przekręciła kluczyk w stacyjce, na jej szczęście samochód odpalił. Kierowała się do najbliższego szpitala. Czuła w sobie poczucie winy, ale też niepokój mało by brakowało a Agus zabiłby niewinnego człowieka...Nagle usłyszała szept,zatrzymała się na poboczu. Błagalnie spojrzała na nieznajomego, którego prawie zabił jej "przyjaciel".
- Kim jesteś? I co tu robisz? - zapytał skołowany wycierając krew ze swojej twarzy, nie miała pojęcia jak odpowiedzieć na jego pytanie, czuła, że musi kłamać, choć tego nie lubiła...
- Ktoś wjechał w twój samochód i uciekł, a ja...Przechodziłam obok i pomogłam ci - wytłumaczyła. Chłopak uśmiechnął się w stronę Pi'i, był jej wdzięczny za to, że nie przeszła obok niego bez czynnie, lecz bez warunkowo pomogła mu.
- A mogę wiedzieć gdzie mnie chciałaś zawieść? - zaśmiał się spoglądając na dziewczynę.
- Do szpitala, otarłeś się o śmierć - odpowiedziała patrząc na skaleczenie na czole chłopaka - nie przestawiłeś się
- Vitto Colucci - wyciągnął dłoń.
- Pia...A..Artiaga - skłamała podając dłoń Vitto. Pia wiedziała, że teraz jej kłamstwa nie będą miały końc.
- Pia, nietypowe imię, jesteś nowa w tych okolicach? - zapytał, Pia nagle dostrzegła policjanta, który zbliżał się w ich stronę. Panikowała...Nie wiedziała co zrobić...Spojrzała na przed chwilą poznanego Vitto...Bez myśli pocałowała go, aby policjant nie rozpoznał pomocnicy okolicznych złodziei... - ze wszystkimi się tak witasz, czy ja jestem tu wyjątkiem? - spojrzał Pi'i w oczy, gdy ta odwracała wzrok by upewnić się czy jest bezpieczna.
- Może - wzruszyła ramionami - nie zmieniaj tematu, jedziemy do szpitala aby spojrzeli na to - Clavador chciała dotkną rany zadanej przez samochód Agusa.
- Boli - dziewczyna natychmiast cofnęła rękę z czoła Vitto.
- Widzisz! Boli cię, choć ledwo cię dotknęłam. Jedziemy - Pia chciała postawić na swoim, ale Vitto był uparty i prosił aby zawiozła go do domu jego rodziców. Ona nie chcąc kłócić się z chłopakiem postawiła na jego. Powiedział jej adres i ruszyli

○○○

W firmie rodziny Colucci panował chaos. Malena próbowała dodzwonić się do syna Armando - właściciela firmy. Nie odbierał.
Odchodziła od zmysłów, w przeciwieństwie od ojczyma Vitt'a.
- Mówiłem Ci! Vitto nie nadaje się na dyrektora firmy! Jest nie odpowiedzialny! Spóźnia się! - uniósł się Armando, wstając z fotela. 
- Armando proszę...Minęło trzynaście lat! A ty nadal nie akceptujesz Vitto! - odpowiedziała Malena w obronie swojego kuzyna. Piętnaście lat temu pierwsza żona Colucci'ego popełniła samobójstwo, nikt do tej pory nie wie dlaczego. Kilka miesięcy później zaczął spotykać się z Amandą - siostrą matki Maleny. Amanda miała swojego jedynego syna, był nim Vitto, którego kocha nad życie, lecz ten nigdy nie dostał uznania od swojego ojczyma i przyrodniego brata. Roco - biologiczny syn Armando, zawsze obwiniał Amandę i Vitto za samobójstwo jego matki. 
- Akceptuje go! Ale dlaczego nie jest taki jak Roco - Malena miała dosyć wyjaśnień. Zawsze na pierwszym miejscu był Roco...Vito trwał w jego cieniu swojego przyrodniego brata.
- A jeśli Vitt'owi coś się stało! Amanda by ci nigdy nie wybaczyła, że nic nie zrobiłeś w tej sprawie - odgryzła się szefowi i natychmiast wyszła z biura. Usiadła przy biurku gdzie miała masę papierkowej roboty. Malena cały czas spoglądała na telefon, dzwoniła do Vitta, ale nadal była cisza. W końcu nie mogła i zadzwoniła do Amandy. Ona tak samo nie wiedziała co się dzieje z jej synem. Kolejny raz Malena dzwoniła do Vitto - odebrał, ale w słuchawce usłyszała kobiecy głos.
- Czy jest obok ciebie Vitto? - zapytała grzecznie.
- Tak już go daje - oddała telefon chłopakowi.
- Vitto! Gdzie jesteś! Miałeś przyjechać pół godziny temu do firmy - podniosła głos.
- Tak, wiem. Miałem mały wypadek, ale nie martw jedziemy do domu...A i przekaż Armando, że nie mogę przyjść. Pa - rozłączył się. Malena znała skądś głos tej dziewczyny, ale skąd? Może to tylko jej wyobraźnia. Była zdenerwowana.
Udała się do biura Calucci'ego.
 - Armando, Vitto nie będzie mógł przyjść do firmy - oznajmiła spokojnie. Ojczym jej kuzyna natychmiast zaczął swój "wywód" jaki to Vitto jest nie odpowiedzialny, a jak wspaniały jest Roco, którego nawet Gini - biologiczna siostra Roco - miała po dziurki w nosie...

○○○

Amanda chodziła z kąta w kąt martwiąc się o syna. Gdy powiedział jej przez telefon o wypadku, ta myśl nie daje jej spokoju. Wymyśla co nowe czarne scenariusze co mogło strać się Vitt'owi. 
Amanda próbowała spokojnie usiąść na kanapie i uspokoić się. Chciała myśleć pozytywnie nad losem jej syna. Wzięła kilka głębokich wdechów próbują opanować emocje. Strach powoli opuszczał myśli Amandy...
Nagle usłyszała otwierające się drzwi, za których do domu wszedł właśnie Vitto i jakaś nie znajoma dla Amandy dziewczyna. 
- Vitto, nic ci nie jest? - przytuliła syna patrząc na jego opatrunek na czole. Łzy same pchały się do oczu kobiety, mogła odetchnąć z ulgą iż jej syn jest cały i zdrowy. 
- Wszystko w porządku mamo - uśmiechnął się w stronę rodzicielki, otarł kilka łez z jej policzka - mamo nie płacz. Jestem cały - przytulił ją do siebie. 
- To łzy radości - uśmiechnęła się w stronę Vitto - a mogę wiedzieć, kim jest z dziewczyna? - skierowała wzrok w stronę Pi'i strojącej w progu drzwi mieszkania Coluccich. Clavador podeszła bliżej jej nowego przyjaciela, ten objął o ją ramieniem. 
- To jest Pia, pomogła mi. Gdyby nie ona nie stał bym tu przed tobą - wytłumaczył. Dziewczyna zrobiła się czerwona, ale uśmiech jej nie opuszczał, była dumna z siebie. Od czasu śmierci matki Pia zrobiła coś dobrego, nawet uratowała czyjeś życie. 
- Pia jesteś wspaniała. Nie wiele jest takich ludzi jak ty, nie stałaś z boku, a pomogłaś Vitto. Dziękuje - Amanda była wdzięczna Clavador za czyn jakiego dokonała po mino prawdziwej natury Pi'i - pomocnicy złodziei. Wiedziała, że od dziś nie jest Clavador lecz Artiaga. 
- Dobrze, to ja już powinnam iść - dziewczyna już chciała żegnać się z Vitto i jego przemiłą mamą, lecz kobieta ją zatrzymała. 
- Pia zostań na kolacje, chętnie poznam dziewczynę, która uratowała życie mojemu synowi - Artiga, a tak na prawdę Clavador nie chciała narzucać się rodzinnie jej przyjaciela. 
- Nie chcę się narzucać - odmówiła. 
- Proszę Pia, zostań - wtrącił Vitto, chcąc przekonać jego nową przyjaciółkę.
- Jeśli nalegacie - przełamała się. Vitto był bardzo zadowolony obecnością dziewczyny na rodzinnej kolacji....

 

 


piątek, 23 września 2016

Prolog

Młoda Pia Clavador urodziła się w niewielkim mieście kilka kilometrów od stolicy Argentyny. Była jedyną córką Alfonsa i Cornelii Clavador, którzy traktowali ją jak największy skarb. Jednak coś się popsuło w poukładanym świecie Pii i jej rodziny. Strach, ból i udręka, które zmieniły życie młodej Cladovor na zawsze, zostawiając ślad na jej psychice.
Alfons - ojciec Pi'i był szanowanym człowiekiem w mieście, wielkim biznesmen. W oczach znajomych rodziny Clavador był ona wzorem męża i kochającego ojca, jednak prawda była inna...Pia dopiero teraz zrozumiała co tak na prawdę było nie tak z jej rodzicielem...Zrozumiała to po dziecięciu latach cierpień i udręk swojej matki i strachu, który ją prześladował w dzieciństwie.
Nie miała wiele lat, gdy musiała ciekać z miasteczka razem ze swoją matką Cornelą, wyjechały do stolicy aby Alfonso nie mógł ich znaleźć...
Pia dorastała w nieświadomości dlaczego musiała uciekać z rodzinnego miasta i jaki na prawdę był jej ojciec.
W drodze do normalnego życia stała masa przeszkód, które Cornelia pokonywała razem z córką...lecz nagle Pia musiała je pokonywać sama. Niewiele wiedząca o samodzielnym życiu dwudziestolatka traci matkę, która była jej jedyną podporą w życiu, bez której nie umiała żyć.
Clavdor nie znając konsekwencji poprosiła o pomoc swojego ojca, ten kupił jej mieszkanie i zadbał o jej bezpieczeństwo, lecz miało to wszystko swój haczyk...Alfonso chciał aby jego córka poślubiła kogoś godnego jej ojca. Pia nie umiała kochać na przymus, wiedziała, że jej serce szukało kogoś innego kogo na pewno nie znała...Zwykłego chłopaka, któremu może bezgranicznie zaufać....W dniu ślubu córki Alfonsa i syna też wielkiego biznesmena jak ojciec młodej Clavodor - Lorens'a Igraciana. Ona natomiast nie wytrzymuje narzucanej na nią presji, ucieka w środku ceremonii....I wszystko idzie w złą stronę.
Pia zaprzyjaźnia się z dwójką złodziei - Florenci'ą Presto i Agusem Aguiliera, którym pomaga wiedząc o konsekwencjach...
Wszystko szło świetnie, Pia czekała w samochodzie na Flor i Agusa z ich upatrzoną zdobyczą. Chcąc uciec przed policją to Agus wsiada za kierownicę samochodu...Jednak był to zły pomysł...Agus jadną nie zauważa stojącego samochodu...Florencia i Agus uciekają z samochodu, jednak Pia widząc nie przytomnego chłopaka ozywa się z niej litość i serce i próbuje mu pomóc....Nie wiedząc, że to ten chłopak, któremu przeznaczona było właśnie Pia....

    

Powitanie!

Witajcie! To ja...Natalia. Tym blogiem chcę zacząć moją przygodę z bloggerem od nowa...Zakochana w serialu "Droga do miłości" postanowiłam napisać fanfiction na podstawie serialu. Jeśli ktoś oglądał serial wie kim są postacie, o których piszę - mowa tu o Pi'i i Vitt'cie. Niestety ale ponoć już ich nie zobaczymy w serialu, wzięli ślub i wyjechali...Ja postanowiłam napisać ich historię on nowa...
Mam jedynie nadzieje, że jesteście zainteresowani moim opowiadaniem i abyście zostali tu na dłużej..

Natalia