wtorek, 11 października 2016

Rozdział II

Pia nie mogła odmówić...Zna Vitto tylko jeden dzień, choć zachowuje się przy nim jakby znała go całe życie. Wiedziała, że ktoś może ją poznać i zadzwonić po policję, pobyt na kolacji wiązał się z wielkim ryzykiem. Czuła w sobie niepokój, igra z ogniem.
Pani Colucci poszła przygotowywać kolacje. Bardzo zaskoczyła Pi'ę, gdy martwiła się o syna. Clavaror wie, że ona nigdy nie otrzyma takiej troski.
Nagle do mieszkania weszła zdenerwowana Malena, natychmiast rzucając się na kuzyna.
- Martwiłam się - wyszeptała przez łzy. Vitto dla Maleny był jak młodszy brat. Chłopak czuł, że to on był powodem łez kuzynki, choć tego nienawidził.
- Male jestem dorosły, a traktujecie mnie jak małe dziecko - skierował wzrok w stronę kuchni gdzie krzątała się Amanda. Pia widziała uśmiech na twarzy jej przyjaciela gdy spoglądał to na Malenę, to na swoją mamę. Clavador rozglądała się po domu Colucc'ich, w salonie połączonym z kuchnią dominował kolor złoty połączonym z ciepłym brązem. Wiele obrazów na ścianach,  kwiaty wiele postawianych w doniczkach na parapecie, kilka na blacie. Wszystkie kolorowe, cieszyły oczy Pi'i.
- Pia, kochanie pomogłabyś mi - w stronę wpatrującej się w kwity Pi'i odezwała się pani Amanda. Artiaga podeszła do kobiety, a ta wytłumaczyła jej co ma robić.
Ten dom zmieniał Pi'ę, czuła się tam jak w rodzinnym domu mając kochającą rodzinę i ukochanego.Pia dochodziła do wniosku, iż Vitto zaczyna ją zmieniać. Czy w dzień można zmienić czyjąś złą i fałszywą naturę. Może na chwilę...Tą chwilę przeżywa Clavador.
- Cześć dziewczyny - do kuchni wpadł Vitto zakradając się od tyłu do Pi'i i swojej mamy, które przygotowywały kolacje - Pia, już coś przypaliła - chciał dogryźć dziewczynie.
- Uwaga mam nóż i nie zawaham się go użyć - manewrowała nożem przed oczami Vitt'a.
- Nie machaj tym, bo jeszcze mnie wykończysz - zaśmiał się, Pi'i i Amandzie tak samo zabrało się na śmiechy.

○○○

Dziś w kawiarni Giny był spory ruch, nie wiedziała za co ma się  zabrać. To klienci, to mąż Gini, Camillo, do tego chciała przyjść na rodzinną kolacje. Gini była bez silna, miała wrażenie, iż ruch nie ma końca, a do kolacji została godzina. Zadzwoniła do swojego przyrodniego brata Vitto, on zawsze znał wyjście z każdej sytuacji - nie jak to Colucci. Dla Gini, Vitto był zbawieniem, umiał wszystko ogarnąć, załatwić kogo trzeba, w przeciętniactwie do jej biologicznego brata i taty.
 Na trzema pierwszymi razami nie odbierał, mogła się jedynie domyślać, iż pomaga swojej mamie w przygotowaniu kolacji.
- Camillo! - zawołała męża, ten po chwili ten pojawił się obok niej - mógłbyś zamknąć kawiarnię, a ja pójdę przygotować się do kolacji - ten przytaknął. Córka Colucciego wyszła z kawiarni udając się w kierunku mieszkania znajdującego się ulicę dalej.
Po chwili zobaczyła, że zapomniała wziąć ze sobą telefonu, Szybko wróciła się do lokalu by zabrać swoją własność. Zabierając telefon ponownie udała się do mieszkania, gdy jej telefon zaczął dzwonić na wyświetlaczu pojawiał się numer jej Vitto. Odebrała.
- Gini przepraszam, że nie odbierałem, ale przygotowujemy kolacje, a Male pościła głośno muzykę - wytłumaczył.
- Jasne, wiem jaka jest Male. Ja i Camillo możemy się chwilę spóźnić mamy spory ruch, a Amanda i Malena pewnie nie radzą sobie same?
- Spokojnie zamknijcie kawiarnie, moja przyjaciółka przyjdzie jeść z nami
- Nie zakochaj się braciszku!
- Haha, śmieszna jesteś Gini. A jeszcze coś chciałaś?
- Tak, jeśli ta twoja przyjaciółka mogłaby mi pomóc jutro w kawiarni będzie super - poprosiłam.
- Zapytam, jak przyjdziesz podam ci odpowiedz.
- Dzięki, jesteś świetny
- Pa siostra!
- Cześć bracie!
Rozłączył się. Będąc przed mieszkaniem Gini zaczęła szukać w torebce kluczy. Obawiała się, iż zostawiła je w lokalu. Po chwili kobieta znalazła kluczę, które były w kieszeni jej płaszcza. Otworzyła mieszkanie i szybko pobiegła w stronę sypialni gdzie znajdowała się szafa. Wybrała ubrania dla siebie i swoje męża.

  ○○○

Zbliżała się godzina osiemnasta czyli kolacja rodzinny Colucci. Amanda chciała dopieścić szczegóły jej dań, przy których pomagały jej Malena i Pia. Wszyscy elegancko ubrani, tylko Pia odstawała od reszty. Czuła się nieswojo w towarzystwie rodzinny jej przyjaciela, czuła się obca. Dla Vitto była nikim - dziewczyną, która ponoć uratowała mu życie, przyjaciółką złodziei...Choć o tym ostatnim nie wie. Na nadzieje, aby nikt jej nie rozpoznał. Czuła na sobie wzrok Maleny, bała się spojrzeć jej w oczy.
- Ej, co jest? Jesteś spięta - usłyszała spokojny głos Vitto. Głośno przemknęła ślinę, nie mogła spojrzeć mu w oczy chcąc uważać...Pia miała dziwne wrażenie co do rodzinny Coluccich, wszyscy patrzyli się na biedną Calvador. Skrępowana stała przy przyjacielu, wręcz przytulała się do ramienia Vitto.
Nagle do rodzinnego mieszkania weszła Gini wraz z jej mężem Camillo. Po szczęściu jaki krążył między Gini a Vitto nie można było się domyśleć, iż rozmawiali kilka godzin temu przez telefon. Córka Coluciego najmocniej jak mogła przytuliła przyrodniego brata, Camillo dosyć oschle przywitał się z rodziną jego żony całe szczęście radosna i rodzinna atmosfera zamaskowała niezadowolenie Camillo.
- Ty pewnie jesteś Pia? - zapytała Gini podchodząc do Argit'y. Ta była nieśmiała w stosunku do siostry jej przyjaciela. Narastający strach, który paraliżował Pi'ę, uciec czy zostać? Zadawała sobie to samo pytanie cały wieczór. Uśmiech nic nie wskórał, czuć można było iż Clavador była bardzo zdenerwowana, ponoć zauważyła to Gini.
- Tak - wyszeptała nieśmiało, próbowała...Nie chcąc patrzeć jej w oczy odwracała głowę udając nieśmiałość do ludzi.
Gini odgarnęła włosy z twarzy Pi'i, uśmiechnęła się.
- Choć na chwilę - wzięła Argitr'ę za dłoń. Szły na górne piętro posiadłości, a z twarzy kobiety nie znikał uśmiech. Obie ustały przed drzwiami, które po chwili otworzyła.
- Mogę wiedzieć o co tu chodzi? - zapytała przerażona, jeśli...Pia domyślała się najgorszego.Poznała ją? Powie Vitto kim jest jego przyjaciółka?
Żona Camillo z pod łóżka wyciągnęła karton, otworzyła i zaczęła czegoś szukać.
- Pia, a ty i mój brat się przyjaźnicie? - zapytała podchodząc w stronę zmierzając ją od stóp od głów wzrokiem.
- Tylko nie mów mu prawdy! - wypaplała. Pia za późno ugryzła się w język. Dłońmi zakryła usta.
- Czy ty...zakochałaś się w...Vitto? - domyślała się. Clavador chcąc wybrnąć z tej sytuacji odpowiedziała twierdząco na pytanie. Gini nie ukrywała szczęścia - proszę - do rąk dała Pi'i sukienkę. Z góry piękny biel ku dołu przechodził w czerwień.
- Ale...nie nie mogę tego przyjąć - chciała oddać jej sukienkę, która bardzo przypodobała się Clavador.
- Wiem, że ci się spodobała. Jest twoja - wyszła z pomieszczenia zostawiając Pi'ę....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz